Dziś, pomimo braku słońca postanowiłam znów wybrać się na spacer do Taorminy. Tym razem poszłam inną drogą, bardziej malowniczą, z zachwycającym widokiem na zatokę. Tę drogę wskazał mi podczas śniadania właściciel hotelu, gdy usłyszał ze dwa dni wcześniej szłam jakimś zapomnianym, zarośniętym szlakiem. Z mojego hotelu wystarczyło przejść około 300 m i dokładnie na wprost Isla Bella skręcić w prawo i zacząć się wspinać po 550 schodach na szczyt. Droga zachwyca a widoki są obłędne.
Gdy już wdrapałam się na samą górę skręciłam w lewo i spokojnym krokiem w kilkanaście minut dotarłam do serca Taorminy. Miasteczko jest śliczne, malutkie i przytulne. Dzisiejszego dnia postanowiłam sobie kupić donicę w kształcie głowy.
Wiąże się z nią niesamowita legenda i pomyślałam sobie że taka pamiątka idealnie pasuje do mojego nastroju i wystroju mieszkania :)
Po długim szukaniu, nie to nie tak że trudno znaleźć bo ścięte głowy są wszędzie, znalazłam taką która była mi przeznaczona a przy okazji uszczupliła portfel o 85 €. Poznałam w sklepie także uroczą sprzedawczynie z którą zamieniłam kilka słów o Sycylii i obecnej niełatwej sytuacji geopolitycznej na Ukrainie. Na pożegnanie wręczyła mi małą pamiątkę mówiąc ze widzi w moich oczach dobro i dobrzy ludzi powinni się wspierać (czy coś podobnego :) Poleciła mi jeszcze bym kupiła Cannoli z pistacjami co oczywiście zrobiłam i poszłam dalej szukać Parku.
Park jest wspaniała przystanią gdzie ławeczki zatopione wśród roślin pozwalają zmęczonym przybyszom delektować się widokiem wybrzeza. Jako że miałam ze sobą dopiero co zakupione Cannoili - delektowałam się podwójnie :)
Z Parku tymi samymi schodami wróciłam na wybrzeże a po drodze weszłam do mojego ulubionego sklepiku po pomarańcze i pyszne piwo Birra Dello Stretto które polecił mi sprzedawca.