Dzis, po 8,5 godzinach ok. 5 rano dotarlismy do stolicy Filipin. Podroz byla bardzo przyjemna bo w nowoczesnym autokarze, ale wiadomo jak taka dluga podroz moze meczyc. Ja usnelam jak tylko dotarlismy do pobliskiego baru, a Tomek pobiegl szukac kafejki interetowej, poniewaz od 3 dni nie mielismy dostepu do interetu. Tak, tak sa jeszcze na swiecie miejsca gdzie sygnal nie dochodzi :-)
Gdy wrocil, mial juz wstepny plan na dzisiajszy dzien. Tak jak to mialo miejsce w Banaue, i tutaj byla mozliwosc zrzucenia plecakow, by moc swobodnie poruszac sie po miescie.
Udalismy sie kolejka znajdujaca sie jakies 15 min od dworca kolejowego linia S2 za 12 peso i potem S1 za 14, do Centrum, gdzie w jednym z hoteli pozwolono nam zostawic plecaki i wziac prysznic za 300 peso. Umowilismy sie ze hotel opuscimy do godziny 24. Ceny noclegow w Manili sa bardzo wysokie, ok. 600 peso, za to jedzenie zaskakujaco tanie.
Po szybkim prysznicu udalismy sie do pobliskiego parku.
Pomimo iz straszono nas na roznych forach, ze Manila jest szara, brudna i nie ciekawa, my znalezlismy w niej duzo interesujacych miejsc.
Po pierwsze polecam parki, miejski, japonski 10 peso i chinski 10 peso. Nastepnie warto udac sie na stare miasto a potem spacerem nad brzeg morza.
Oczywiscie po drodze mijamy wiele szarych i odrapanych domow, ale wlasnie z tym kojarzy nam sie azja poludniowa.
ps.(podsumowanie pobytu napisze pozniej bo musimy leciec:-)