Wyczytalem w internecie o lekcjach gotowania w Nary kitchen w Battambang. Mysle sobie, czemu nie? Po wczesniejszym rekonensansie miejsca powiedzialem sobie - tak, bedziesz pichcil. Lokal prowadzi malzenstwo i oprocz restauracji oferuja nauki codziennie o 9 i 16. Skusilem sie na popoludniowe. Nasz grupa liczyla 3 osoby, czyli ja, Niemka i Kanadyjka. Na pierwszy ogien poszla wizyta na lokalnym targu gdzie nasz kucharz maestro opowiadal nam o lokalnych warzywach, przyprawach i innych skladnikach. Odwiedzilismy tez maszyne do wyciskania mleczka kokosowego. Najpierw recznie rozlupuje sie kokosa, potem maszyna robi z niego wiorki, ktore nastepnie przeciskane sa przez prase, bardziej swiezego mleczka nie ma. Koszt to 2 usd za pol litra. Dokupilismy jajka, jakies zieleniny, trawe cytrynowa i kilka innych drobiazgow. Tak wyposazeni wrocilismy do lokalu. Padla komenda - zaloz fartucha, po czym szorowanie rak. Pierwsze danie to ryba Amok, gdzie trawa cytrynowa i inne drobno posiekane i ubite specjaly tworza niesamowity smak. Wymieszane z ryba, mleczkiem kokosowym laduja we wlasnorecznie zrobionej misce z lisci bambusa po czym na 15 minut potrawa jest parowana. No to jest moj nr jeden zdecydowanie. Drugie danie to spring rolls czyli warzywne sajgonki smarzobe na glebokim oleju. Trzecie danie to wolowina - beef lok. Drobno pokrojone mieso z roznymi przyprawami smazone na patelni. Wszystko bylo tak zsynchronizowane ze wyladowalo na takerzu na sam koniec tworzac tym samym duze, zroznocowane, pozywne danie. Dostalismy broszurke z przepisami do zrobienia podobnego w domu, moze sie uda. Na koniec deser bananowy w mleku kokosowym. Cale przedsiewziecie trwalo ponad 3 godziny i kosztowalo 10 usd, bardzo fajnie wydane pieniadze. Bylo smiesznie, pouczajaco no i wreszcie smacznie. Rybe Amok koniecznie sprobuje po powrocie. Zglodnialem piszac to...