Dzis postanowiłam, ze będzie to typowy luźny relaksacyjny dzień. W sklepie obok kupiłam pyszna tortille, pomarańcze i miejscowe piwo Tropial i tak uzbrojona poszłam na plaże korzystać ze słońca. Cudownie, nieprawdopodobne jak po 5h lotu zmienia się klimat. Cieplutko, miło, hiszpańska muzyka w tle - czego chcieć więcej?
Okolo 13, przypływ zabrał plaże wiec wsiadłam do pierwszego lepszego autobusu by zobaczyć okolice. Bilet to 1.40 e. Jeżdżąc tak sobie w oddali zobaczyłam coś ciekawego na wzgórzu. Okazało się że to najstarsza cześć miasta Triana a to co mnie zainteresowało to Katedra de Santa Ana. Obok znajduje sie jeszcze Teatro Guiniguada oraz Casa Perez Galdos. Baardzo ciekawe miejsca :-)
Pod wieczór poszłam jeszcze pobiegać wzdłuż promenady a potem padłam jak zabita tym razem w towarzystwie surfera z Belgi i uśmiechniętego Włocha (tym razem miałam już zatyczki wiec było łatwiej, choć chłopcy spali cichuteńko :-)