Tak, ten dzień musiał kiedyś nadejść. Dla większości naszej grupy czas wakacji na Gran Canaria dobiegł końca. Leniwy poranek, kilka zdjęć wschodu słońca, pakowanie i pożegnanie.
Ja jako ze został mi jeszcze jeden dzień, wybieram się na nurkowanie korzystając z oferty polskiej bazy Delphinus.
Proponują mi wyjazd na Playa de Sardine. Cena 105 e z ubezpieczeniem. Trochę duzo ale obiecują duzo wiec jadę. Okazuje się że Sardinie jest po drugiej stronie wyspy wiec po drodze widzę jeszcze plantacje bananów i bardzo kamieniste wybrzeże.
Nurkowanie prowadzi Kasia i hmmm jeden chłopak z Niemiec (oj jak ja dawno nie miałam okazji porozmawiać po niemiecku wiec korzystałam ile się dało!). Ok, schodzimy. Pierwszy nurek trochę słaby. Ja mam za sobą kilkadziesiąt nurków a reszta kilka i trochę się kotłowali no ale niech będzie. Ale drugi nurek, super. Nareszcie zaczęły się fajne widoki,duża ławica jakiś srebrnych ryb, wodne pająki, ośmiornice, ogończe, płaszczki, mątwy i wiele innych. Kamila znajduje ośmiornicę którą zaczynamy przekonywać by wyszła spod kamienia. Po chwili zaczyna nas dotykać swoimi mackami i się wynurza. Suuuper widok :-) Niestety nie tak super dla ośmiornicy bo w tym momencie jak spod ziemi pojawia się 120 cm Raszpla (rekin o spłaszczonym ciele) i kończy żywot naszej towarzyszki.
Żal nam ośmiornicy :-( ale zobaczyć rekina! to wielkie WOW!!
Na tym kończy się nasza wycieczka, ja jeszcze robię masę zdjęć czerwonym krabom których jest tu mnóstwo i wysiadając po drodze w Las Palmas wracam na ostatnią noc do znanego mi hostelu.
Tam spotykam ponownie Bartka i wieczorem opowiadamy sobie co tam się wydarzyło u każdego z nas przez ten tydzień :-)