Dzis dzień baardzo luźny bez większych planów. Wymeldowuję się z hostelu, łapie taksówkę do reszty grupy (cena 5.45 e).
Poranek zaczynamy od drinkowej integracji, by później leniwie ruszyć w trochę innym składzie niż dotychczas czyli Aga,Lukasz,Marcin,Gosia do Teror. Podroż mija nam w sumie na zabawie, drinkowaniu i kręceniu krótkich filmików z drogi :-D
Teror to małe miasteczko, pośrodku którego na starówce stoi Finca de Osorio, kościołek.
Spacerując po mieście znajdujemy tablicę pokazującą temperaturę. Łukasz wpada na pomysł by rozgrzac czujnik - dzięki czemu mamy zdjęcia z temperaturą 31 st :-) Tam tez jemy obiad i pędem wracamy na zachód słońca na wydmy Dumas de Maspaloas. (Obowiązkowy punkt na Gran Canaria!) Nie zdążyliśmy, ale jest tak jasna poświata, że zdążyliśmy się jeszcze potarzać w piasku. Warto, warto, warto tam pojechać, taka Sahara w miniaturze! Po powrocie do San Augustin integracyjne pożegnanie, duuużo bardzo wariackich pomysłów których nie opiszę bo to co na Gran Canaria pozostaje na Gran Canaria hahaha :-D