Dzisiejszy dzien na dlugo pozostanie w naszej pamieci. Juz w Polsce mielismy podejrzenia ze moze byc ciekawie, ale nie wiedzielismy ze az tak.
A wiec po kolei.
Z Warszawy wylecielismy z godzinnym opoznieniem, ale ze jestesmy przyzwyczajeni do Polskiej punktualnosci, nie zrobilo to na nas wiekszego wrazenia przez pierwsze 7h lotu. Majac przed soba jednak jeszcze niece dwie, rozpoczelismy rozmowy ze stewardesami, czy many szanse zdazyc na kolejny lot. Wyraz twarzy przypominal mi cos w styli "marne szanse" ale by nie dac nam tego odczuc, przesadzili nas do pierwszych rzedow bysmy szybciej wyszli z samolotu. I to byla najlatwiejsza czesc wycieczki :-) to co bolo potem bylo jednym wielkim maratonem polaczonym z blagalnym wzrokiem i prosbami, puscie nas bez kolejki.
Po przylocie do Pekinu, wazne jest odebrac swoj bagaz a potem go nadac. Niby proste ale lotnisko jest olbrzymie i miedzy stacjami jezdzi sie kolejka. Przed nami pierwsza bramka, jakies 1000 osob w kolejce ale nas puszczaja do strefy tylko dla Chinczykow. Tu pierwsze pytanie - mace zolta kartke? Ufff mielismy i tylko dlatego ze nie spa lam bo cos rozdawali w samolocie niektorym wiec wiadomo - daja darmo - biore :-) moze sie przyda.
Przydalo i otworzylo pierwsze wrote. Potem kolejka, potem szukanie plecakow, potem szukanie miejsca gdzie kontrola plecakow, potem, nadanie, potem kontrola paszportow, potem podreczny.
Ostatnie wezwania na poklad. Jestesmy i wtedy Marcin orientujte sie ze na ostatniej brace zostawil swoja elektornike :-)
Mysle ze gdyby nie to ze bylismy daleko od domu - mialby zapewnione miejsce w naszej reprezentacji na nastepna olimpiade :-))) Wchodzimy na poklad ostatni. Lecimy!!!