Sangrila - magiczne Tybetanskie miasto na koncu swiata. Docieramy tam juz pod wieczor i od razu jedziemy do hostelu ktory znajduje sie tuz przy starym miescie. Otwiera nam mily chlopak troche mowiacy po angielsku. W hostelu koszmarnie zimno. Temperatura w pokoju taka jak na zewnatrz 0 st. Mamy elektryczne koce ale to malo pomaga, wsuwam sie do spiora i przykrywam 2 koldrami. Do tego lazienka jest na zewnatrz! Jednak zdaza sie cud - jest goraca woda!
Ale jeszcze zanim to, idziemy zwiedzac miasto, piekne miejsca, jakies wielkie swiatynie. W swietnych humorach wracamy, raczymy sie jakims alkoholem robionym przez wlasciciela i potem cala noc robimy wszystko by nie zamarznac :-)
Rano jedziemy do kompleksu buddyjskich swiatyn, wpierw autobusem miejskim do punktu sprzedazy biletow, potem placac 130 rmb przesiadamy sie do busow ktore zawoza nas pod brame glowna swiatyni.
Miejsce absolutnie magiczne i jedyne w swoim rodzaju. Chodzimy od swiatymi do swiatyni chlonac atmosfere i niepowtarzalny mistyczny klimat. Wszystko jest inne od tego co znamy i widzielismy do tej pory. Swiatynie sa ostatnim miastem Tybetanskim otwartym obecnie dla turystow. Kolejne mista juz sa zamkniete i nie ma jak sie tam dostac.
Stamtad autobusem miejskim wracamy do centrum miasta, odwiedzamy rozne ciekawe swiatynie by o 15.00 zlapac autobus powrotny do Lijiang (40 rmb) ktory jedzie 4h.
Wracamy do tego samego hostelu Mamanaxi gdzie bylismy czesniej i szybko zasypiamy bo o 4.30 pobudka - jutro lecimy do Nanning