Dziś pobudka bardzo wcześnie bo o 5.18. Ja jak zombie (oczywiście nie spalam), Tomek zdecydowanie lepiej. Na dworzec autobusowy dotarlismy taksówką za 10 MYR, autobus na lotnisko kolejne 10 MYR. Samolot wylecial punktualnie o 9.00 :-). Z lotu pamiętamy tylko sam początek bo posnelismy jak dzieci i obudzilismy się dopiero podczas lądowania. To nam zdecydowanie bylo potrzebne!
Po przylocie na Filipiny, obtoczyli nas miejscowi taksowkarze proponując przejazd ok. 10 km na dworzec autobusowy za 500 Peso. Duuuzo jak na 2 osoby. Ale przecież my jesteśmy z Polski :-) tyle nie damy. Zauwazylismy idące z plecakami 2 biale istoty i od slowa do slowa, okazalo sie ze dziewczyny jada w to samo miejsce wiec zlozylismy się na taksówkę i wyszlo po negocjacji po 100 peso na osobę.
Na dworcu znaleźliśmy autobus do Baguio. Stary ale jary. Po 5h trzesawki i 189 km dojechalismy z zawrotną prędkością 36,6 km\h. Tomek podsumowal ze Kwiatkowski podczas Tour de Pologne by nas wyprzedzil :-)
Spimy w hotelu Village za 700 Peso. Hotelik z tych tańszych a na stoliku powitala nas Biblia, jednak czysto i spokojnie. Można polecac. Jutro rano jedziemy do Sagady.