Siem Reap - oblicze dzienne

To ja, Tomek. Niniejszym przejmuje paleczke nad blogiem oraz dalej kontynuuje przygodowy wyjazd do Azji Poludnio - Wschodniej. Gosia dotarla do domu, ponoc zima za pasem i choinke czas ubierac. Ja mam poki inne zmartwienia, a mianowicie nie spalic sie od slonca ponownie i nie odwodnic sie :)
Zadomowilem sie na dobre w Siem Reap i postanowilem poprzednie 2 dni nie robic absolutnie nic. Jednak 2 - 3 tygodnie intensywnego przemieszczania robia swoje i zwyczajnie odpoczynek byl nieunikniony. Ale dzieki temu okazalo sie, ze Siem Reap w ciagu dnia, kiedy wszyscy pedza zwiedzac swiatynie Angkoru jest calkiem przyjemnym miasteczkiem. Nie ma wrzeszczacych barow, glosnej muzyki i ulica jezdza skutery a nie paraduja rzesze "bialych". I tak spokojnym krokiem zszedlem cale miasto, rozmawiajac o glupotach z ludzmi. Na przyklad na ciagle zaczepki kierowcow tuktukow negocjuje z nimi cene za przejazd do Bangkoku, co powoduje ogolny smiech i obecna cena to 2000 dolarow. Ciekawe co by zrobili jakbym faktycznie mial tyle na zbyciu. Ale przynajmniej sobie ulze smiechem i moze sie przez sekunde zastanowia, ze pytanie co 10 sekund czy aby nie chcesz tuktuka jest po prostu zalosne. Na bazarach ciagle negocjuje ceny produktow nie na sprzedaz jak - miotla, swiecaca zarowka, kalkulator, lada, plastikowe siedzisko. Licze na to, ze rozejdzie sie fama o jednym bialym wariacie i dadza mi wreszcie spokoj ciaglym pytaniem czy cos kupie.
Siem Reap za dnia to puste od bialych ulice i trwa to tak do 17 - 18 kiedy to nakarmieni khmerskimi swiatyniami biali wracaja do miasta cala imprezowo - knajpiana rozroba zaczyna sie od nowa. Dodam tylko, ze jako spaceruje samemu, oferta tuktukowcow poszerzyla sie znacznie. Jest to w kolejnosci - tuktuk, pani do towarzystwa, ziolo do palenia i na koncu wycieczka na poligon postrzelac z ostrej amunicji. No po prostu pelen wachlarz uslug. Nie skorzystam, i 482 razy dziennie odmawiam, niezlomny jestem. Chociaz.... z kalasznikowa tobym sobie postrzelal....

Zdjęcia (6)

Komentarze (0)