Geoblog.pl    wloczykijedwa    Podróże    Azja 2014 czyli Malezja-Filipiny-Kambodża-Tajlandia    Battambang 1 - pendolino
Zwiń mapę
2014
20
lis

Battambang 1 - pendolino

 
Kambodża
Kambodża, Battambang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20047 km
 
Po kilku dniach w Siep Reap postanowilem, ze wystarczy. Czas na cos nowego. Wybor padl na drugie najwieksze miasto w Kambodzy - Battambang. Mozna tam poplynac lodzia w poprzek jeziora Tonle Sap ale po pierwsze zajmuje to wiele godzin, cos kolo 7, po drugie kosztuje ponad 20 usd. Na pewno jest to warte ceny, jako ze mija sie plywajace wioski i widoki musza byc zachwycajace. Ja wybralem autobus. Kazda agencja w Siem Reap zyczyla sobie za ta przyjemnosc 6 usd ale znalazlem w centrum bezposredniego przewoznika i stanelo na 4,5 usd. Szybkie sniadanie i o 8 wyjazd do Battambang. Z autobusu tez fajnie podglada sie kambodzanska prowincje. W Battambang poznalem trojke kanadyjczykow, ktorzy pochwalili sie swoim miejscem gdzie spia i cena mnie zszokowala. Otoz nocleg w pokoju 4 osobowym z lazienka kosztowal 1,5 usd czyli 5 pln. To moj rekord platnego noclegu. Oczywiscie warunki samitarne nie byly ale jak za ta cene wiecej niz satysfakcjonujace. Miejsce to Tomato guesthouse, prowadzony przez mila rodzine wieloosobowa, gdzie mozna tez smacznie i niedrogo zjesc, zrobic pranie, kupic bilet itp.
Na pierwszy rzut poszlo rowerowe zwiedzanie Battambang. To spokojne miasto o najlepiej zachowanej pokolonialnej zabudowie, gdzie mimo ze nie ma atrakcji jak Angkor to i tak jest sporo do zobaczenia. Rower za 2 usd a przyjemnosc z jazdy bezcenna. Jako ze bylo dopiero kolo 15 postanowilem zaliczyc pierwsza nietypowa atrakcje a mianowicie bambusowy pociag. Kambodza miala kiedys jedna linie kolejowa ale dzieki czerwonym khmerom i temu ze nigdy nie byla naprawiana w ostatnim czasie uzytecznosci pozwalala rozwijac pociagom predkosci rzedu 15 km/h. Az w koncu ja zamkneli na dobre i tory zarosly krzakami. W uzyciu pozostal krotki odcinek pod Battambang gdzie wozi sie ludzi, towary na bambusowych platformach. A dlatego bambusowych, ze jak sie spotyka "wagon" z przeciwka to jeden trzeba rozebrac zeby pozwolic drugiemu przejechac. Zasada jest taka,ze rozbiera sie lzzejszy wagon. Stalo sie to turystyczna atrakcja za 5 usd ale co mi tam, jade. Wszyscy turysci tuktukami, ja rowerem, jakies 5 km za miasto. Hop na platforme z parka z Kanady i jazda przed siebie. Frajda jest duza, a szczegolnie jak na odcinku moze 5 km rozbieralismy nasz wagon z 5 - 7 razy. Maszynista mial moze z 15 lat ale rozbujal nas do jakis 30 km/h co bylo lekko szalone patrzac na stan torowiska. Na koncu trasy spedza sie w mini wiosce kilka minut gdzie mozna cos zjesc, kupic, po czym wraca sie ta sama trasa. Jako ze slonce zachodzilo zazadzilismy postoj widokowy na moscie i aparaty poszly w ruch. Po dotarciu do punktu wyjscia uswiadomilem sobie ze jest ciemno i srednio mi sie usmiechalo wracac rowerem bez swiatel. Wymyslilem, ze upchamy rower na tuktuka i udalo sie w pelni. Uratowany. Wieczor przy piwie Cambodia i rozmowach dopelnil milych wrazen za caly dzien.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
wloczykijedwa
wloczykijedwa - 2014-11-24 10:50
Hi :-) Bardzo chciałam się przejechać Bamboo Train, ale już nie zdążyłam. Fajnie że Tomkowi się udało przejechać :-D
 
 
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 98 wpisów98 66 komentarzy66 315 zdjęć315 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
14.02.2022 - 16.03.2022
 
 
30.12.2016 - 23.01.2017