Opuszczamy Guilin. Czeka nas prawie 1500 km do Chengdu skad mamy samolot do Polski. O 9.20 mamy pierwszy pociag (135 rmb) do Guiyang (niestety nie bylo nic bezposredniego) i pierwszy raz jedziemy koleja z predkosci 247 km/h. Powiem tak, fajnie i wogole nie czuc tej predkosci poza zatkanymi uszami :-). Potem mamy 2,5h na przesiadke, a ze jest to po drugiej stronie miasta bierzemy autobus by po 40 min byc na drugim dworcu (bilety rezerwowalam przez Ctrip a odbieralismy wczesniej wiec ominelo nas dlugie stanie w kolejce).
Drugi pociag nie byl tak komfortowy. Chcac przejechac ok. 1000 km tanio, kupujemy bilet stojacy (w sumie innych juz nie bylo) i kolejne 16h spedzamy w przejsciu dla palacych, siedzac na plecakach przy wc i koszu :-) Pierwsze 10h jest smieszne, poznajemy sie z lokalsami, i na migi cos tak sobie pokazujemy, jest duzo smiesznych sytuacji zwiazanych z wc w ktorym sobie zrobilismy sypianie, przechowywalnie bagazu itd do momentu gdy jeden z konduktorow, nadgorliwy karze nam przywrocic miejsce do tego do czego ma sluzyc. (oczywiscie przechowywalnia bagarzu zostala ale trzeba bylo zrezygnowac z sypialni :-)))
Dojezdzamy powykrecani, ja chyba biernie wypalilam z 50 papierosow ale jestesmy. Tanio, punktualnie na miejscu.